Artykuł Pawła Kowalewskiego w najnowszym wydaniu Gazety Małych i Średnich Przedsiębiorstw – „Kokon niesamodzielności”

Kokon niesamodzielności 

Lotnisko w Modlinie – właśnie wybieram się na krótką wakacyjną wycieczkę. Stoję w długiej kolejce do wejścia na pokład. Jak to często bywa z tanimi liniami lotniczymi, czas wejścia niemiłosiernie przedłuża się. Trochę z nudów, a trochę z ciekawości zaczynam obserwować ludzi wokół. Sporo małżeństw z dziećmi, trochę par ze starszym potomstwem. 

To co zwróciło moją uwagę, to niezwykła dyrektywność rodziców wobec swoich dzieci. Idź do toalety. Ale mamo mi się nie chce! Idź, jak mówię! Siądź, Wstań, przejdź tam, a później tam, masz tablet, pobaw się – to tylko niektóre zasłyszane na lotnisku zdania. 

Z jednej strony jest to zrozumiałe, lotnisko, sporo ludzi, chaos wysoki poziom emocji w związku z wakacyjnymi wyjazdami. Częste opóźnienia. Z drugiej jednak, obserwowana relacja dzieci z rodzicami powoduje moje lekko ambiwalentne odczucia. Te dzieci sterowane są trochę jak „pacynki”, bez własnego zdania i pomysłu co mają zrobić i jak się zachować. 

Te obserwacje skłoniły mnie do powrotu do tematu jaki poruszałem już w poprzednich artykułach, czyli wynikach badań zachowań młodzieży „Monitoring the future”, opisanych w książce IGen Jean M. Twenge. Tym razem chciałbym skupić się na wynikach badań dotyczących wpływu rodziców na sposób postrzegania świata przez młodych ludzi. 

Dlaczego zajmując się tematyką komunikacji i negocjacji zwracam uwagę na ten aspekt? 

Dlatego, że ludzie z pokolenia IGen („IPhone Generation”) stanowią już ca 24 % pracowników polskich firm. Dlatego, że inaczej się komunikują, inaczej negocjują. Dlatego, że w dużym stopniu wpływ na to ma wychowanie. 

Wielu managerów twierdzi, że stanowią oni odrębną grupę, z którą muszą inaczej pracować, w inny sposób zarządzać ich emocjami. 

Dlaczego tak się dzieje? 

Od czasu upowszechnienia się smartfona (w wielu przypadkach dzieci szybciej uczą się posługiwać telefonem, niż chodzić), następują trwałe zmiany w mózgu młodych ludzi, które wywołują wiele niekorzystnych efektów. 

Już od najmłodszych lat szybko zaczynają uzależniać się cyfrowo, przenosząc komunikację w sferę digitalu (jak wynika z przytoczonych badań, tylko w latach 2000-2015 było o 69% mniej kontaktów bezpośrednich na rzecz komunikacji wirtualnej, aby w kolejnych latach trend ten się pogłębiał) .

Młodzi ludzie przez to stają się bardziej wyobcowani, ale też bardziej delikatni. To z kolei w większym stopniu naraża ich na wpływ innych. W szczególności osobom o silnych osobowościach lub przewadze siły w komunikacji (szef, rodzic, mentor) nie potrafią się przeciwstawić. Tym samym oprócz tego, że są bardziej nieszczęśliwi (nasz ludzi mózg nbrak kontaktu bezpośredniego, twarzą w twarz, postrzega jako samotność. To wpływa na tę samą część mózgu, jaka jest odpowiedzialna za fizyczne odczuwanie bólu). Co gorsze, w konsekwencji zaczynają być mniej kreatywni oczekując, iż ktoś inny powie im co i jak mają działać. 

Jeżeli teraz któryś z szefów zaciera ręce, myśląc, że będzie miał łatwiej używając procedur i wytycznych nic bardziej mylnego. Paradoks tej sytuacji polega na tym, że przy okazji, (przeciwstawny psychologicznie) wpływ mediów społecznościowych spowodował, silną potrzebę „work life balance”. To oznacza, że z jednej strony młodzi ludzie oczekują instrukcji, z drugiej jak zbyt dużo im się nakazuje, po prostu zmieniają pracodawcę (jeden z istotnych powodów rotacji w tej grupie). 

Ale wróćmy do meritum tego artykułu. Jest inny, moim zdaniem jeszcze gorszy efekt. Jest to utrata kreatywności, trudność w wychodzeniu poza schematy, problem z myśleniem nieszablonowym.

Prowadząc warsztaty z komunikacji i negocjacji zawsze przed ich rozpoczęciem przeprowadzam badania i diagnozę sytuacji organizacji i w zespołach, które uczestniczą w projekcie. Jednym z elementów tego procesu, jest wywiad z managerami.  Trochę ostatnio zbyt często proszą, aby uruchomić w ich zespołach właśnie myślenia „out of the box”. 

Na moje pytanie, co jest powodem takiej prośby wielu z nich powtarza, że zmiany w otaczającym nas świecie niezwykle przyspieszyły. Żadna firma, nie jest w stanie nadążyć z modyfikacją procedur, aby dopasować się tempa tych zmian. 

Tym samym, właśnie kreatywność i nieszablonowe myślenie każdego pracownika, daje szansę na dopasowanie się, poradzenie sobie z lawiną zalewających nas codziennie zmian. 

Szanowni Rodzice, 

Dajcie swoim dzieciom szansę na podjęcie własnych decyzji. Uczcie ich samodzielnego myślenia a nie słuchania poleceń. Budujcie ciekawość świata, a nie wpajajcie dzieciom, że zadawanie pytań jest niegrzeczne. To się zawsze opłaca. Nie dzwońcie do studentów, czy już wstali na zajęcia. Nie wypytujcie ich codziennie jak było podczas lekcji. Porozmawiajcie na każdy inny temat, ale nie kierujcie ich życiem, aż tak dyrektywnie. To jest przeciwskuteczne. Być może praca wychowawcza z taką młodzieżą będzie trudniejsza, ale musimy wychować ludzi, którzy będą w stanie odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Coraz częściej mówi się, że szkoły nie powinny w tak dużym stopniu przygotowywać do konkretnego zawodu, ale powinny uczyć samodzielnego myślenia. Nasze dzieci bowiem najprawdopodobniej będą musiały w trakcie swojego życia parokrotnie zmieniać o 180 % swój zawód. Przygotujmy ich na ten proces. 

W procesach zarządczych w firmach promujmy kreatywność. Szkoląc pracowników uczmy ich, że muszą zapomnieć o słowie scenariusz, procedura, wytyczne. Według wyników testów Master Person Analysis (na ponad 1,8 mln ludzi), coraz większe sukcesy osiągają ludzie sfocusowani na celu a nie na procesie.

To samo zjawisko widzę w negocjacjach. To czego należy uczyć obecnie to umiejętności prawidłowej reakcji na niespodziewane. Wszelkie „analizy transakcyjne”, „scenariusze zachowań”, „modele negocjacyjne”, przestały się sprawdzać.

Zmiany na świecie muszą zmieć nasz sposób myślenia. Pamiętajmy o tym!